top of page

Kiedy jest rana porzucenia, łatwo porzucam siebie.

Pozostawiony/ona sama/sam sobie odtwarzam schemat – „nic nie znaczę”.

Nie warto stać przy sobie, bo to się już raz nie opłaciło – było tylko cierpienie samotnego dziecka.

Kiedy porzucony/porzucona może kogoś lub siebie porzucić, nieświadomie czuje ulgę – bo wtedy nieświadomie unika bycia porzuconym/porzuconą. Uwalnia lęk i napięcie z tym związane – pozornie kontrolując sytuację.

Tak łatwo zająć uwagę kimś innym, jego potrzebami, jego przekonaniami uznanymi za własne.

Spełniać nie swoje oczekiwania.

Kiedy nie jestem sobą, porzucam siebie… dla kogo, czemu służę?

Kiedy orientujesz się, że coś nie tak nieraz upłynie pół życia.

Zastanawiasz się jak to się stało, że pracujesz w pracy której nie znosisz, otaczają Cię ludzie z którymi relacje pozostawiają wiele do życzenia. Być może masz męża/zonę, dzieci a twoja dusza i twoje ciało Ci mówi – to nie twoja bajka, co ja tu robię? Zastanawiasz się jak to się stało, że „wpakowałaś/łeś” się w życie, którego tak naprawdę nie chciałeś/chciałaś.

Realizujesz skrypty i marzenia innych – rodziców, dziadków, pradziadków, nawet o tym nie wiedząc.

Kiedy to porzucenie siebie jest takie łatwe? Wtedy kiedy nosisz ranę porzucenia z dzieciństwa, wtedy kiedy przynależeć, kochać, to być porzuconym.

Kiedy uzdrowisz tą ranę, możesz zacząć żyć w zgodzie z sobą, z tym czego naprawdę potrzebujesz, tym co Cię ożywia i co daje radość.


Anna Wolff

Terapeuta Ustawień Systemowych

Psychotraumatolog

Life&Business Coach



15 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page